"Marzenia spełnią się dopóki płonie ogień"
(Margaret: "Start a fire")
*Martina Stoessel*
*Trening*
-Dziewczyny ja muszę wygrać tę walkę, muszę pokonać tą żmiję.-powiedziałam nie przestając uderzać w worek treningowy
-Pokonasz ją jednym paluszkiem-powiedziała zadyszna Mechi
-Zobaczysz-dodała zdyszana Lodo
-A ty Mechi w końcu kiedy masz tą walkę, bo ty Lodo masz jutro nie?
-Tak. Jutro o 14.30- odpowiedziała Lodovica
-Ja mam za trzy dni o 15.00 w hali przy basenie w centrum.
*15 min. póżniej*
*Szatnia*
-Dziewczyny nie uwierzycie kto do mnie napisał!!!-krzyknełam
-No nie wiem Shakira- zaśmiała się Lodo
-Ruggero
-Ten Ruggero?-zap. się Mechi
-Tak ten Ruggero
-Wiecie co napisał?
-No jakbyśmy miały wiedziec?!-zap. Lodo
Od Rugg :*
Hej! Moja ulubiona przyjaciółeczko :* Dobra przejdę do rzeczy
zapraszam Piękną Brunetkę, Piękną Blondynkę i Piękną Szatynkę na imprezę do mnie i do mojego kumpla.Na 20 obowiązują imprezowe stroje. Reszty dowiesz sie na miejscu ;), a to miejsce to Buenos Aires Fire 16
-Idziecie, bo ja raczej tak. Poczucia chłopak nie stracił od razu widaomo, że nikt się pod niego nie podszywa - powiedziałm z wielkim uśmiechem na twarzy
-Ja też-dołączyła się Lodo
-A ty Mech?-dodała
-No wiadomo. Hello! Impreza bez Mechi to nie impreza. Ale najpierw zakupy, nie wiem jak wy, ale ja nie mam żadnej kiecki.
-Ja też nie mam-powiedziała nasza Piękna Szatynka
-Ja mam, ale idę z wami może mi cos wpadnie w oko lepszego.
*4 godziny póżniej*
*Lodovica*
Tini jednak znalazła coś dla siebie. Kupiła sobie małą czarną:
podkręciła sb włosy lokówką, pomalowała założyła delikatny naszyjnik i bransoletkę, i czarną małą torebke. Ja natomiast kupiłam sobie cos takiego:
wyprostowałam sobie włosy, ułożyłam włosy na bok i założyłam niebieską opaskę z kokardką i czarną małą torebkę oraz naszyjnik. Czekamy na Mechi po chwili pojawiła się. Miała podkręcone włosy, delikatny naszyjnik oraz taką bransoletkę i taką sukienkę:
-No to jak jesteśmy w komplecie to możemy jechać. JEDZIEMY MOJĄ BM-KĄ!-to ostatnie wypowiedział szybko, bo wiem, że zaczeły by protestować.
Po chwili wyjechałam z garażu swoim samochodem. Następnie dziewczyny wsiadły do mojego granatowego auta. Wszyscy już chba wiedzą, że mój samochód i telefon są rzeczy, które są święte.
-Pamiętacie może numer domu?- zapytałam
-Nie chyba 17-pow. Mechi
-Poczekaj sprawdzimy.-zjechałam na pobocze i znalazłam w komórce konkretnego SMS'a
-Wiesz o ile się pomyliłaś?
-No ile
-1 numer
-Oj tam oj tam nawet najlepszym się zdarza-my z Lodo o mało co nie pękłyśmy ze śmiechu
Po krótkiej chili byłyśmy na miejscu.
-Nieźle się urządził nasz koleszka nie?-zaśmiała się Lodo
-No nie?
Muzykę słychać było u nas w ogródku...
Zadzwoniłam dzwonkiem, a otworzył nam...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pierwszy rozdział :)