niedziela, 24 maja 2015

Rozdział 2 "Przeklęte Stany"

I"Nie oglądaj się za siebie, bo Ci z przodu ktoś przyjebie".



SERIO?? Czy zawsze te pięć dni musi się tak cholernie ciągnąć??
 Spoko jeszcze te pojebane lekcje... Serio wszystko jakoś wytrzymam,
 ale matma... Jest jedną z kilku rzeczy, których po prostu nie ogarniam.
 I chyba, a raczej na pewno tak już pozostanie. Dziś chyba się zerwę z
 es-kaesów... Powiem, że zapomniałem. Ale nie braciszka muszę jeszcze
oprowadzić... Pfffff. Z 'wagarów' nici... Jest sprawa, która martwi mnie
bardziej... Mianowicie Val. Dziwnie się zachowuje. Nie wiem może zabiorę
 ją na jakąś kolacje. Ooo to jest chyba dobry pomysł.


-O znowu się widzimy. Czyżby przeznaczenie dawało nam
znak?- zaśmiałem się.
-Hahaha. Nie śmieszne. Jesteś nowy czy z chłopakiem z wymiany?
-Chłopakiem jestem, ale nie tym z wymiany. Tylko tym nowym.- odpowiedziałem dumny.
-Aha. Fajnie. Hej.
- Ej może zdradzisz mi swoje imię? Ja jestem Leon. A ty?
-Mam na imię Vivian. Choć nauczyciele mówią na mnie Violetta nie wiem czemu w sumie. Raz się jeden pomylił i tak zostało. Ale dla przyjaciół po prostu Vivi lub Vivian.- dziewczyna pokazała rząd białych zębów. I chciała odejść, ale nagle mi się przypomniało.
-A Vivi jeśli mogę się tak do ciebie zwracać. Znasz może Stefana Salvatora?- zapytałem, a dziewczyna szeroko się uśmiechnęła. Znowu.
-Czemu się śmiejesz?
-Bo Stefan miał mi kogoś przedstawiać dziś i tym kimś jesteś chyba raczej ty.- oboje się zaśmialiśmy.
-Vivian musimy się spotkać...- powiedział smutnym głosem.
-Stef co się stało??
-Za 15 minut w parku, okej?
-Dobrze, idę
Coś musiało się stać...

-Co się dzieje?- zapytałam zdyszana
-Musze wracać do Stanów.- odpowiedział łamiącym głosem. Nic nie powiedziałam tylko go przytuliłam i się rozpłakałam.
- Ja nie mogę cię stracić... Po raz kolejny... Ale dlaczego??




- Vivi. Obudziła się! Lekarz!!
- Gdzie ja jestem? Jak ja tu trafiłam?
- Spokojnie już jest dobrze. Miałaś wypadek. Gdy wychodziłaś ze szkoły straciłaś przytomność i uderzyłaś głową o krawężnik...
- Ale jak Ty mnie tu znalazłeś?
- Wybiegłem za Toba ze szkoły. To ja zadzwoniłem po pogotowie.
- Dzień dobry. Nazywam się Jacke Gibson. Prowadzę pani leczenie. Pamiętasz jak się nazywasz?
-Tak. Vivian Castillo.
-Pamiętasz jak tu trafiłaś?
- No właśnie tu problem, bo nie.
- W sumie to normalne. Z powodu osłabienia, straciłaś przytomność i upadając uderzyłaś głową w krawężnik. Skutkiem czego dostałaś lekkiego na szczęście wstrząśnienia mózgu. Wypiszemy panią za tydzień. Musimy zaobserwować czy na pewno. Jest wszystko dobrze i czy nie nastąpią nagłe komplikacje. Masz dzielnego chłopaka. Reanimował Cię aż do przyjazdu karetki. To tyle. W razie potrzeby jestem u siebie w gabinecie.
-Dziękuję

/////////////////////////////////////////////////
Hejka, przybywam. Jesli cztasz ➡zostaw komentarz. To bardzo motywuje! ;))
                                                                                                                   . ~Caroline;)

wtorek, 12 maja 2015

Rozdział 1 "I w sumie co by się nie stało on i tak będzie ważny... Po prostu zawsze."



"Życie jest najstarszą ze szkół. Nigdy nie wiesz, w której jesteś klasie, jaki masz następny egzamin i w dodatku nie możesz ściągać, bo nikt nie ma tych samych pytań co Ty..."




-Damon, proszę cię, nie!
-Vivi to nie ma sensu ja nic do ciebie nie czuję. To. Nie. Ma. Sensu.- wyszedł. Zerwał i wyszedł. Zamknęłam drzwi i zjechałam obok po ścianie szlochając. Jednego dnia dowiadujesz się , ze musisz na co najmniej dwa miesiące zrezygnować z tego co kochasz, Bo twoja kontuzja ręki jest zbyt mocna, zrywa z tobą chłopak  i zostajesz, i bez chłopaka, i bez szczęścia.




 -Do cholery, Leon czy ty jesteś nie  poważny?!
Zaśmiałem się, a w odpowiedzi usłyszałem trzask zamykanych drzwi. Nagle do domu weszła Val.
-Kochanie? Widziałam Twojego ojca wyszedł bardzo wściekły... O co tym razem poszło?- zapytała i sie do mnie przytuliła.
-Nie ważne.- uśmiechnąłem się do niej
-Opowiadaj lepiej jak twoja nowa Prezentacja.-dodałem
-Powiem ci, że świetnie. To będzie hit roku- odrzekła z wielkim uśmiechem na twarzy.
-No ja myślę- puściłem dziewczynie oczko
-Leon...
-Tak, kochanie?
-Już nic -uśmiechnęła się niemrawo i szybko udała się do pokoju. Coś się dzieje, a ja nie wiem co. Dobra  pogadam z nią o tym później. Ide z Federico na imprezę. Może Val zechce iść z nami.




Zadzwoniłam po Stefana. Tiaa to mój były, ale nadal tylko jego uścisk i jego obecność są dla mnie wszystkim. W sumie nasza historia brzmi tak: Wielka miłość, ale on stwierdził, nie chce tak na poważnie i koniec. W sumie to byliśmy ze sobą trzy razy. I w sumie co by się nie stało on i tak będzie ważny... Po prostu zawsze.
*dzwonek do drzwi * otworzyłam drzwi  i utarzałam jego sylwetkę.
-Płakałaś.- od razu sie do niego przytuliłam. Jego ramiona zawsze są dla mnie wszystkim. Ogólnie on zawsze będzie NAJważniejszy. Tak czuje.
-Ej mała co się dzieje?- zapytał się, przyciągając mnie do siebie.
-Damon.
-Nie smuć się. A teraz wskakuj w trampki i bierz kurteczkę. Wychodzimy.- puścił mi oczko, a potem pocałował w czoło.
 Zastosowałam się do jego polecenia i wyszliśmy z domu. Złapał mnie za rękę i ruszyliśmy.
-Idziemy jutro do szkoły na??- zapytał
-Idziemy na 8.00, ale ja jutro sobie odpuszczam. Przepraszam musisz iść jutro sam.- na moje słowa chłopak się zaśmiał.
-Skoro Ty sobie odpuszczasz to i ja.
-Jejku, ale Ty jesteś...
-Najlepszym, najprzystojniejszym, najfajniejszym, najładniejszym, najzabawniejszym, cudown...
-Zapominałeś: Najskromniejszym i najukochańszym moim przyjacielem.
-Doszedł bym za chwilę do tego.- oboje parsknęliśmy śmiechem. Nie rozumiem. W sumie zależy mi na Damonie to najważniejszy jest Stefan. Tylko Stefan może mnie uspokoić tylko on. On zawsze będzie numer 1...
                                                                      ~•~•~•~•~•~
                                                                    Następny dzień
                                                                      ~•~•~•~•~•~


Oho jest Stefan.
-Hejka
-Hejka, młoda- chłopak pocałował mnie w policzek. Po czym sie do niego przytuliłam tradycyjnie.
-Wagary czas zacząć!- krzyknął. Dobrze, że mieszkam sama.(od aut. Ona mieszka sama, bo jej rodzice mieszkają w innym kraju. Z resztą Stefana też.)
-To co robimy?- zapytałam
- Zaczniemy od mniej przyjemnego. Opowiesz mi co się wczoraj stało. A potem zamawiamy pizzę.
- Okej... Choć do salonu.
- No, bo Diego powiedział, że to wszystko nie ma sensu i ze mną zerwał.-chłopak objął mnie swymi ramionami.
-Vivi... Pamiętaj masz mnie. Ja jestem zawsze dla ciebie.- mogłabym cały dzień tak z nim siedzieć i się przytulać.
-Uważaj jak chodzisz kretynie!
-To ty na mnie wpadłaś, jesteś śliczna, gdy sie złościsz - puścił mi oczko. Jaki arogancki dupek
-Spierdzielaj
-Mi też było miło..- znowu to oczu ugh vo za ludzie?! Fakt był przystojny, ale chyba nic więcej. Gdzie ten Stefan...
-Zgadnij kto to.
-Hmm na kogo ja czekałam. Aaa Stefan!
-Barwo.
-Nie chce mi się iść do szkoły.- zrobiłam smutną minkę
- Po szkole kogoś ci przedstawię. Niespodzianka wiec nawet nie pytaj.
-Okeeejj?
Złapałam chłopaka za rękę i ruszyliśmy w stronę szkoły. Gdy byliśmy juz pod szkołą zauważyłam Damona... Moja twarz posmutniała. Stefan od razu załapał o co chodzi i objął mnie w talii -dodając mi otuchy- ruszyliśmy w stronę klasy od języka polskiego.


                                                 ///////////////////////////////////////////////////////


Heeejoo [*]
Wiem, wiem to jest śmieszne, bo zaczynałam juz 2 razy z blogiem, ale teraz serio biorę sie^^ będę pisac choćby dla 5 osób ^^.
                                                                                                                                         ~ Caroline

PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY!
ale nie mam czasu ich poprawiać :((