"Za każdy smutek odpada jedno pióro- właśnie odpadają mi skrzydła..."
Najlepszy w życiu moment to taki, gdy mama mówi ci, żebyś się z kimś umówiła, a Ty odpowiadasz, że nie chcesz. A prawda jest taka, że nie masz z kim. Tak. To boli najmocniej.
Najśmieszniejsi są ludzie, którzy mówią: "Ja będę na zawsze, obiecuje. Nie jestem taka/i jak wszyscy."a potem co? Nic. Bum. Pewnego dnia, budzisz się i uświadamiasz sobie, że tak naprawdę nie masz nikogo. Zostajesz sam.
Na początku szok, potem próbujesz się otrząsnąć i wmówić sobie, że ten świat taki już jest, po prostu o każdego trzeba walczyć, że to co cię spotkało to nic, że to normalne. Następnie, pełen sił walczysz o nich. O tych swoich "przyjaciół". Walczysz, wkładasz w to całą swoją siłę. Efektem jest kop w dupę, że tak powiem...
Wtedy masz załamanie, płaczesz, nie chcesz nikogo widzieć, nigdzie wychodzić, aaaa i wtedy uświadamiasz sobie, że przecież nie masz kogo widzieć, bo wszyscy mają cię gdzieś... Plus to, że jeszcze miłość życia cię nienawidzi.
I niech ktoś powie, ze mam fajne życie to nie ręczę za siebie... Szczerze mam dość. Nie jest źle. Jest tragicznie. Może zacznę od początku... Albo nie. Oddam tę historię w ręce kogoś kto doskonale wie jak było. Tak to będzie dobre rozwiązanie... Sama nie dam rady przeżywać tego drugi raz...
Violetta i Leon byli przyjaciółmi. Większość szkoły, nawet większość ich znajomych twierdziła, że po kryjomu się spotykają. Im to nie przeszkadzało, a raczej śmieszyło. Myślę, a raczej jestem pewna, że Violetta dla niego znaczyła więcej niż najlepsza przyjaciółka. Violetta nie chciała się nigdy przyznać, ale w głębi serca on był jej bardzo bliski. Ale ona niestety nie chciała przyjąć do siebie takiej wiadomości.
*************
Przyszedł dzień studniówki. Violetta i Leon siedzieli na ławce na szkolnym korytarzu.
-Nie mogę się doczekać wieczoru. Będzie cudownie.- powiedziała z szerokim uśmiechem.
-Tssaaa... Ja jak zwykle podpierał ściany. Nie lubię i nie umiem tańczyć.
-Ze mną zatańczysz.- puściła mu oczko.
-Sorry, ale nie. Ja nie tańczę.
-Ze mną zatańczysz.
-Nie.
-Jeszcze zobaczymy.
-Wiesz moja rodzina słynie z upartości...
-Hehe wiesz.. Moja też. Ja zawsze stawiam na swoim. Zatańczymy albo nie nazywam się Castillo.-Puściła mu oczko p oraz drugi i udała się do toalety.
*************
Na studniowce Violetta i Leon mieli dwie zadedykowane piosenki... Oboje byli ciekawi od kogo. Vilu wyciągnęła Leosia na parkiet nie raz a 3 czy 4 razy.
Violetta siedziała na ławce i odpoczywała. Z zamyśleń wyrwał ją głos DJ
-A teraz dedykacja dla Ludmiły Ferro.
W oczach dziewczyny zebrały się miliony łez. Lu zawsze odbierała jej każdego chłopaka... A Federico na prawdę jej się podobał. Podeszła do niej Camilla z uśmiechem.
-Wiesz kto zamówił tę dedykację?
-Ja.-powiedziała z uśmiechem.
-Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami...
Dziewczyna wybiegła do toalety i tam dała upust łzą...
*************
-Płakałaś.
-Ni... Skąd wiesz?? Widać? A z resztą chuj z tym...
-Cami mówiła... Pytałem się... Ale już nie płacz nie warto, na prawdę, proszę.
-Ale to cholernie boli... On gdy mnie widzi to specjalnie się wokół niej kręci.
-Jeśli się tak zachowuje to jest idiotą. Zauważ, że mówię o własnym kumplu.
*************
2 tyg. później
*************
Violetta i Leon strasznie się pokłócili. Z winy Violetty naskoczyła na niego w jednej sprawie. Powiedziała mu mniej więcej tak, że jeśli on pomaga Ludmile z Fede, a nie jej to nie są prawdziwymi przyjaciółmi, i żeby spadał...
Teraz Violetta nie może się pogodzić z tym, że postąpiła pod wpływem emocji i nie może sobie tego wybaczyć. A Leon... On strasznie ją kocha, ale nie potrafi jej wybaczyć, za mocno go zraniła... Violetta zrobiła wszytko, aby jej wybaczył mimo to on nadal się nie odzywa. Stwierdziła, że jeśli będziesz chciał być koło niej to będzie. Postanowiła dać mu czas. Zrozumiała coś... Zrozumiała, że go kocha... Była w depresji... Nie robiła prawie nic. Do tego praktycznie wszyscy przyjaciele ją zostawili...
***********
-Kocham Cię, przepraszam...-Wykrzyczała pijana pod oknem
-Idź do domu, jesteś pijana.
Dziewczyna smutna odeszła. Stanęła na środku ulicy. Na przeciw niej nadjeżdżał samochód z dużą prędkością. Kierowca był pijany...
Chłopak krzyczał żeby zeszła, pobiegł niestety nie zdążył...
-Idiotko... Kocham Cię... Kocham Cię...
***
Niestety pogotowie przyjechało za późno... Dziś o godzinie 12.30 odbył się jej pogrzeb. Po pogrzebie Leon...Nie wytrzymał bółu... poszedł na most.
-Kocham Cię, prawdziwa miłość zwycięża, do diabła ze wszechświatem. Nie martw się zaraz będę z Tobą na zawsze. Kocham Cię!-skoczył...
Hejuu, jeśli wg ktoś jeszcze czyta tu coś to teraz ma co czytać ^^ powrót w wielkim stylu
-śmiech- xDD
Jeśli czytasz ➡zostaw komentarz. To bardzo motywuje! ;))
~Caroline

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz